Menu

Ale to już było ... Wspomnienia nauczycieli Oni też ukończyli Ekonomik Fragmenty wpisów w Księdze Odwiedzin w bibliotece Wspomnienia z wycieczek Kronika obozu wędrownego 1973 r. Szkolny Klub Europejski

Przedstawiamy wspomnienia nauczycieli Ekonomika zawarte w Monografii naszej szkoły wydanej na okoliczność nadania sztandaru oraz imienia Karola Goduli Centrum Edukacji Ekonomiczno - Handlowej w Tarnowskich Górach w dniu 16 listopada 2007 roku.


Przemówienie Pani mgr Julii Nycz, wieloletniego dyrektora, podczas uroczystości 50 - cio lecia Ekonomika

Szanowni Goście, Miłe Koleżanki i Koledzy,

Droga Młodzieży!

Przypadł mi zaszczyt przekazać w imieniu byłych dyrektorów, pracujących w Zespole Szkół Ekonomicznych w ciągu minionych 50 lat, najlepsze życzenia pomyślności, osiągania nadal dobrych wyników w pracy dydaktycznej i organizacyjnej, która czeka szkołę we wdrażaniu reformy oświaty. W swej 50 – letniej historii Zespół był znany z wyników nauczania i bardzo dobrego przygotowania zawodowego uczniów. Takim postrzegały go władze oświatowe   i zakłady pracy Tarnowskich Gór i okolic. Wiemy, z wielu lat pracy  w tej szkole, że zespół nauczycieli, dyrekcja i młodzież dołoży starań, aby dobre imię szkoły nie tylko podtrzymać, ale w nowej sytuacji oświatowej utrwalić i poszerzyć jego rolę. A jest to ze wszech miar możliwe, gdyż już niejednokrotnie przeszkody, zdawało by się nie do pokonania, udawało się przez solidarne współdziałanie nauczycieli, młodzieży i rodziców, zwyciężyć. Dowodzi tego historia tej szkoły, którą przedstawiono rzetelnie w monografii, oddawanej dziś do wglądu Szanownym Zebranym.

           Nauczyciele tej, działającej od 1 września 1951 r. szkoły zawsze posiadali świadomość, że pracuję nie tylko po to, by dać młodzieży szeroki zasób rzetelnej, solidnej wiedzy zawodowej, ale także kształtować w niej cechy: odpowiedzialności za powierzone jej mienie, umiejętność współdziałania z innymi ludźmi dla dobra wspólnego. Potrzebę pracy dla środowiska zawsze krzewiono w tej szkole w organizacjach młodzieżowych,  poprzez uczestnictwo w życiu środowiska.

Ta postawa naszej młodzieży przynosiła szkole uznanie i gruntowała jej bardzo dobrą opinię za przygotowanie do życia w społeczeństwie.

           Ci, którzy historię szkoły prześledzili z monografii mogli się przekonać, że społeczność tej szkoły, przeżywała także bardzo trudne chwile. Chcę na krótko odnieść się do znaczącej daty w historii szkoły 5 marca 1953 r. 10 uczniów Technikum zostało aresztowanych za udział w antystalinowskiej organizacji! dziesięciu młodych ludzi z klas maturalnych i  przedostatnich, skazano prawomocnym wyrokiem  na 6-10 lat więzienia. Po apelacji wyroki niewiele zmniejszono. Co to oznaczało dla dyrekcji, nauczycieli i młodzieży tej szkoły łatwo sobie wyobrazić. W wyniku procesu władze oświatowe postanowiły szkołę rozwiązać, a wobec protestów rodziców i młodzieży, postawić w stan likwidacji. Kończyć szkołę w Tarnowskich Górach mogły tylko klasy ostatnie, niższe próbowano przenieść do sąsiadujących w innych miastach szkół. Naboru do klas pierwszych nie przeprowadzono, dużą część nauczycieli przeniesiono służbowo do Katowic, Bytomia. Wspominając ten czas    z dziejów szkoły, chcę mówić przede wszystkim o wspaniałej postawie aresztowanych uczniów, nie załamali się w śledztwie, nikogo nie oskarżali (choć próbowano im to imputować), całą winę biorąc na siebie. Jaworzno, w którym osadzono chłopców wspominam bardzo niechętnie.

           Trzeba było wielkiego współdziałania pracowników szkoły, rodziców, środowiska,  a także politycznej odwilży 1956 r., aby zmienić bieg losów tej szkoły, która zakończyć miała pracę 31 sierpnia 1957 r. Dlatego powtarzam: ta szkoła ma szczęście do dobrych nauczycieli i dobrej młodzieży.

            W trudnych chwilach kształtuje się charaktery, dlatego teraz, kiedy szkołę czeka reorganizacja znów trzeba się odwołać do wspólnego, zgodnego działania, aby przezwyciężyć trudności.

             Życzymy więc Zespołowi dalszych osiągnięć, nowego 50-lecia, ale bez zakrętów historycznych, dla dobra miasta, powiatu, które są cząstką wielkiej III Rzeczypospolitej.

Chcąc dać wyraz naszego zespolenia z tą szkołą, pragniemy przekazać bibliotece szkolnej skromny dar „Historię malarstwa europejskiego” z nadzieją, że poszczególne tomy i zawarte w nich reprodukcje wielkich mistrzów ubarwią naukę przedmiotów humanistycznych.


Pani mgr Irena Świgost – nauczyciel języka polskiego, dyrektor szkoły

 

Pracę zawodową rozpoczęłam 1.09.1959 roku. Było to wówczas Technikum Ekonomiczne i Zasadnicza Szkoła Handlowa. Rozpoczynając pracę świadoma tego, że wiedza teoretyczna musi być uzupełniona znajomością i opanowaniem polonistycznego warsztatu.

Już w pierwszym miesiącu pracy zorientowałam się, jak różny jest poziom umysłowy uczniów Technikum Ekonomicznego i Zasadniczej Szkoły Handlowej, a to wymagało szukania zróżnicowanych metod organizowania procesu nauczania. Nieraz zniechęcało mnie to, że uczennice szkoły handlowej tak trudno przyswajały sobie fakty oczywiste, tak mało wiedziały i tak niewiele potrafiły poprawnie powiedzieć. Jednak nie zrażałam się i zawsze miałam na uwadze znamienne słowa starszego, doświadczonego nauczyciela, który powtarzał, że gdyby uczeń wszystko wiedział, to nie musiałby do szkoły przychodzić.

Z biegiem lat przybywało mi godzin w klasach licealnych, gdzie praca była ciekawsza, a osiągane wyniki dawały satysfakcję.

Zespoły klasowe były różne, a niektóre pamiętam po dzień dzisiejszy. Zasadnicze znaczenie dla mnie miało to, że ci młodzi ludzie, po skończonym cyklu kształcenia potrafili wykazać się samodzielnością myślenia i odczytać bogactwo myśli zawarte w literaturze.

Ponadto od samego początku mobilizowała mnie także do pracy atmosfera jaka panowała w gronie pedagogicznym. Rozpiętość wiekowa wśród nauczycieli była duża, ale wszystkich scalała w harmonijny zespół osoba dyrektora szkoły - Julii Nyczowej.

Z tej szkoły nikt nie odchodził, a każdy kto przychodził, od początku świadomy był tego, że jest to miejsce szczególne. Tu wszyscy sumiennie wypełniali swoje obowiązki zawodowe, darzyli siebie wzajemną sympatią, serdecznością i szacunkiem, tu zetknęłam się z ludźmi, których pamięta się na zawsze.

 

Pani mgr Elżbieta Jałowiecka – nauczyciel języka polskiego

 

Pracę w Ekonomiku podjęłam zaraz po ukończeniu studiów - 35 lat temu. Przyjęto mnie bardzo serdecznie i otoczono wszechstronną opieką.

Wrastałam do zawodu nauczyciela języka polskiego w atmosferze przyjaźni i pełnej akceptacji ze strony Dyrekcji i Grona Pedagogicznego. Głowę i serca wypełniały ideały i marzenia. Na szczęście niewiele przeżyłam rozczarowań, a każdy dzień przynosił samo niemal dobro. Chciałam bardzo uczyć, pokazać młodzieży piękno człowieka, świata, życia... Moim celem zawsze było przekonanie uczniów, że człowiek ma wielkie możliwości intelektualne i serce, które pozwala radośnie żyć.

Jestem optymistką, potrzebuję kontaktów z ludźmi i to również starałam się zaszczepić w sercach moich uczniów. Szkoła, moja szkoła, zawsze zajmowała wysokie miejsce w moim życiu, tak ważne, że czasem dłużyły się wakacje, a myśl o początku kolejnego roku szkolnego sprawiała radość.

Największą radość i satysfakcję odczuwałam nie wtedy, gdy moim uczniom powiodła się matura, ale wtedy gdy się zmieniali, dojrzewali, pięknieli intelektualnie i duchowo. Jednak z rozrzewnieniem wspominam moją, a raczej moich uczniów pierwszą maturę. Bałam się tak bardzo, że chętnie odpowiedziałabym sama na wylosowane zestawy pytań.

Następnym pokoleniom życzę, by kochali to, co robią, by spotkali w życiu ludzi, którzy ubarwią każdy dzień, by jak ja, rozstając się z moją szkołą, mieli świadomość, że żyli i pracowali wśród przyjaciół.

 

Pani mgr Krystyna Biedal – nauczyciel języka polskiego, dyrektor szkoły

 

Wszelkie jubileusze skłaniają człowieka do refleksji nad życiem, dokonaniami, osiągnięciami, szczególnie zaś jubileusze szkoły, z którą przez czterdzieści lat byłam związana jako nauczyciel, wicedyrektor i dyrektor, w której uczyłam się zawodu, spotkałam wspaniałych ludzi i kształtowałam swoją postawę życiową.

Kiedy z perspektywy minionych lat zastanawiam się nad pracą w "swojej" szkole, z prawdziwą satysfakcją mogę stwierdzić, że był to okres owocny i szczęśliwy. Pracując z młodymi ludźmi, borykając się z trudnościami, które niesie zawód, przezwyciężając przeszkody wiedziałam że jestem potrzebna, a moja praca służy innym.

Kiedy jako młoda polonistka zostałam zatrudniona w Zasadniczej Szkole Handlowej, a potem w Liceum Ekonomicznym i Liceum Zawodowym, uważałam że moim najważniejszym zadaniem jest ukazanie piękna języka ojczystego, przybliżenie najwspanialszych dzieł literackich, rozmiłowanie w czytelnictwie, nauczenie sprawności językowych.

W miarę zdobywania doświadczenia zawodowego dostrzegłam, że równie ważne jak wiedza merytoryczna jest zaspokajanie potrzeb psychicznych uczniów, stworzenie na co dzień właściwej atmosfery, a przede wszystkim życzliwość i gotowość podania ręki wtedy, gdy uczeń przeżywa rozterki, stresy, frustracje i brak mu wiary w sens życia.

Dlatego największym moim osiągnięciem jest świadomość, że wielu młodym ludziom pomogłam, wielu wychowanków ułożyło sobie życie godniej lub nawet całkiem zmieniło je na lepsze. Kiedy zaś spotykamy się po latach, życzliwość i szacunek, które sobie okazujemy, są obopólne i w pełni uzasadnione.

Miałam ogromne szczęście, że moi przełożeni, koleżanki i koledzy a później podwładni byli ludźmi mądrymi, po ludzku dobrymi i życzliwymi. Dlatego nigdy w naszym zespole nie brały górę złe emocje i negatywne myśli. Ceniliśmy i szanowaliśmy się nawzajem.

Spełniając wysokie wymagania wiedzieliśmy, że nadmierna pobłażliwość wobec siebie zniewala człowieka i deformuje jego charakter. Potrafiliśmy stawiać sobie wielkie cele i plany życiowe. Wykorzystywaliśmy swoją energię i doświadczenie, aby uzyskiwać bardzo dobre wyniki nauczania i tworzyć właściwą atmosferę pracy dla uczniów i nauczycieli. Dzięki temu Zespół Szkół Ekonomicznych był bardzo wysoko oceniany przez władze kuratoryjne, cieszył się ogromną renomą w środowisku, a o jedno miejsce w Liceum Ekonomicznym ubiegało się 4 - 5 kandydatów.

W gronie naszych absolwentów spotykamy zarówno dobrze wykształconych ekonomistów, dyrektorów banków, naukowców na wyższych uczelniach, jak i pracowników, dziennikarzy, nauczycieli. To jest osiągnięcie wszystkich pedagogów naszej szkoły, a więc i moje.

Dlatego z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że zawsze czułam się potrzebna, dowartościowana, doceniona. Za to jestem wdzięczna mojej szkole, moim przełożonym, wszystkim współpracownikom i moim uczniom. Zaś młodym nauczycielom życzę żarliwości i zapału, bo praca z młodzieżą jest tego warta.

 

Pani dr Joanna Stomska – nauczyciel historii, dyrektor szkoły

 

Pracę w "Ekonomiku" rozpoczęłam zaraz po studiach w 1994 roku.

Początkowo byłam trochę zagubiona. Pomocą i wsparciem służyły mi starsze koleżanki: Tatiana Brol, Danuta Wyderka, Joanna Kaliga, Barbara Kaczmarek, Teresa Sekuła, Elżbieta Susek.

Pamiętam, że duży respekt czułam do ówczesnej Pani dyrektor Krystyny Biedal, która przyjęła mnie do pracy i pomagała zaaklimatyzować się.

Jako młody nauczyciel byłam "etatowym" opiekunem wycieczek szkolnych do Brennej Hołcyny. Wraz z uczniami zdobywałam Błatnią, Równicę, Klimczok. Wspólnie z Elżbietą Susek napisałam program autorski, wdrożyłam dwie innowacje pedagogiczne. Praca sprawia mi radość.

Jeszcze na studiach myślałam o pracy naukowej. W 1999 roku obroniłam doktorat na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego i przez chwile zastanawiałam się czy nie zmienić pracy.

Atmosfera "Ekonomika" zaważyła. Postanowiłam, że zostaje. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Mam satysfakcję, że "wykształciłam" Marcina Michalika, Agnieszkę Mazurkiewicz, Agatę Światły - dzisiaj profesorów tej szkoły.

Gdziekolwiek pójdę do banku, urzędu, sklepu spotykam "moich" uczniów.

W ciągu ostatnich lat wiele się w szkole działo. Mniej jednak w pamięci najbardziej utkwiły jasełka bożonarodzeniowe w 2005 roku przygotowane przez grono pedagogiczne. Było to niewątpliwe wydarzenie w życiu szkoły i dowód na to, że dla nauczycieli Centrum Edukacji Ekonomiczno - Handlowej zawód to powołanie.

 

Pan mgr Marcin Michalik – nauczyciel ekonomicznych przedmiotów zawodowych, absolwent Ekonomika

 

"Ekonomik" znam już (dopiero) 10 lat ... a gdzie tam koniec? Pierwszy raz byłem tu wiosną 1995 roku. Oglądaliśmy z kolegami z podstawówki szkoły średnie. I zdecydowałem. Pierwsza klasa przeszła bez szczególnych wrażeń naukowych oraz artystycznych, ale coś fajnego się rozpoczęło. Dość zgrana paczka znajomych z Tarnowskich Gór i okolic rozpoczęła tworzyć historię szkoły. Było nas trzydziestu dwóch, w tym cztery "rodzynki" klasowe. Na polskim u Pani dyrektor Biedal zawsze siedzieliśmy w pierwszej ławce - stres pierwszorzędny. Na matematyce stres był "wielorzędny" tzn. niezależnie, czy to w pierwszej, czy w ostatniej ławce zawsze wszyscy drżeli o to, jakie kolejne "ciekawe" zadanie pani profesor wymyśli. Profesor Barbara Kaczmarek oprócz doprowadzenia nas do pomyślnych wyników na maturze zawsze egzekwowała od dyżurnych wykonanie ich obowiązków. Nie do pomyślenia było, żeby ścierka do tablicy była nie zmoczona lub położona na kredzie. Pani profesor dbała także o klasową florę - kwiatki zawsze musiały być podlane.

Długo by można pisać o wrażeniach z zajęć z innymi Profesorami. Język angielski stał się kopalnią klasowych "ksywek" i tak w naszej klasie zrodzili się: Robaczek, Basiorek, Jolek czy Kajtek - autorem nazw był profesor Sprycha. Język polski od drugiej klasy mieliśmy z profesor Elżbietą Jałowiecką - "uczty duchowe i literackie". Kilka zawodowych przedmiotów z wymagającą wychowawczynią - profesor Danutą Wyderką. Dwa lata techniki biurowej oraz elementów dobrego zachowania z profesor Elżbietą Kandzią. Dziewięć (!!!) godzin rachunkowości z profesor Gabrielą Piech (w środy do 19.15). Trudno sobie wyobrazić, jak to znieśliśmy, ale daliśmy sobie z wszystkim radę, bo oprócz nauki były też wycieczki, rajdy Górskie SKKT z profesor Hanną Miarką oraz imprezy artystyczne i akademie z wszelakich okazji, gdzie najbardziej się wykazaliśmy. Historyczne jasełka "po indiańsku" w drugiej klasie (z prawdziwym kadzidłem oraz tańcem indiańskiego szamana). Kilka pierwszych Festiwali Twórczości Ekonomika i innych imprez, które pozostaną w pamięci, na wycinkach z gazet oraz w naszej szkolnej kronice na zdjęciach.

Było też kilku nauczycieli "wspierających" nas zawsze i wszędzie. Profesor Sekuła prowadząca od zawsze sklepik szkolny i pani profesor Brol - gospodarz sali nr 4 czyli biblioteki, gdzie zawsze znajdowaliśmy książki, czasopisma, pomocną dłoń, dobrą radę i nie tylko. Niezapomnianych wrażeń dostarczyła nam inwentaryzacja oraz gruntowne sprzątanie biblioteki i jej zbiorów. W tym czasie powstał pierwszy wpis w księdze gości naszej biblioteki. Długo by pisać o tym ...

I przyszła klasa czwarta, pisanie pracy dyplomowej, studniówka, matura i nowy etap życia - studia na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Między zajęciami bywałem gościnnie w szkole (liczne dowody są w księdze odwiedzin w bibliotece). Na trzecim roku nastąpił zwrot w moim życiu - zajęcia w studium pedagogicznym, na czwartym roku praktyka zawodowa w mojej szkole oraz gościnny występ na dziesiątym Festiwalu Twórczości Ekonomika i historia zatoczyła koło. Wróciłem do Ekonomika jako nauczyciel.

Vb, Va LE, II - IVb TE, II-IV TH - moi pierwsi absolwenci z lat 2005 i 2006. "Ekonomik" znam już (dopiero) 10 lat... a gdzie tam koniec?

 

Pani mgr Gabriela Piech - nauczyciel ekonomicznych przedmiotów zawodowych, absolwentka Ekonomika

 

Chodziłam do "Ekonomika" - tak już wtedy, w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, nazywano tę szkołę. Przychodziło się tu w granatowych mundurkach z białymi kołnierzykami i z tarczą na ramieniu. Strój sprawdzany był na parterze przez dyżurującego nauczyciela. Tamta szkoła kojarzy mi się z dyscypliną, solidną nauką. Nauczycieli wspominam jako osoby wymagające od nas rzetelnej i systematycznej nauki. Takim nauczycielem był Pan prof. Czesław Michalczyk - nauczyciel języka rosyjskiego. Pan prof. Michał Nycz - nauczyciel matematyki, Pani prof. Irena Świgost - nauczyciel języka polskiego. Ekonomiści analizując problem ekonomiczny używali określeń "słabe i mocne strony". Ja mogę powiedzieć, że moją słabą stroną był język polski. Gdy Pani prof. Świgost zadawała pytanie "co autor miał na myśli pisząc te słowa" wszystkie (w klasie były same dziewczyny) szukałyśmy odpowiedzi w książce. Zalegała cisza, my podnosiliśmy głowy znad podręcznika i wtedy jedna z moich koleżanek, powiedziałbym uzdolniona humanistycznie, zabierała głos. Mówiła długo, trudno jej było przerwać, a nas kolejny raz z opresji wybawiał dzwonek.

Historii, które dzisiaj wspominam z sentymentem było wiele. Dla Pana prof. Nycza wszystkie byłyśmy synowymi. Dzięki Panu prof. Ignacemu Bieniowi nasza klasa tworzyła zespół wokalno - muzyczny, który występował na prawie wszystkich akademiach szkolnych, a latem jeździł na obozy do Lublińca.

Ta szkoła przygotowała mnie do dalszych studiów. Po zdaniu pierwszej części egzaminów na Akademię Ekonomiczną w Katowicach znalazłam się w gronie niespełna dziesięciu osób spośród wszystkich, zdających, które zwolniono z egzaminów ustnych. Był to mój pierwszy sukces, ale przede wszystkim sukces moich nauczycieli, którym w tym miejscu dziękuję.

 

Pani mgr Elżbieta Susek – nauczyciel fizyki, dyrektor szkoły

 

EKONOMIK - SZKOŁA PRAWDZIWYCH WARTOŚCI

Swoją pierwszą pracę zawodową w życiu rozpoczęłam w tarnogórskim Ekonomiku. Chociaż to nie był mój pierwszy kontakt z tą szkołą... rok wcześniej, jeszcze będąc studentką odbywałam tu praktykę pedagogiczną. Nie sądziła wtedy, że to miejsce i Ci ludzie będą dla mnie tak wiele znaczyć w niedalekiej już przyszłości.

Specyfika tej szkoły daje się odczuć w każdym momencie, a jej nie powtarzalna atmosfera nie pozwala zapomnieć o latach spędzonych w tych murach i chwilach spędzonych wśród pracujących tu osób.

Najważniejszy dla nas był zawsze uczeń i jego dobro, rozumiane w wielu płaszczyznach. Głównie tej dydaktycznej, która miała mu otworzyć szansę rozwoju zawodowego i funkcjonowania na rynku pracy. Ale przecież nie tylko o to chodzi we współczesnej szkole...

Zawsze zwracaliśmy uwagę na to, aby uczyć młodego człowieka otwartości na potrzeby innych ludzi, posiadania własnego zdania, umiejętności wyrażania swoich poglądów i przekonań, oczywiście z poszanowaniem praw i godności drugiego człowieka. Te wartości najbardziej owocują w przyszłym dorosłym już życiu, stanowią bowiem podstawę prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie.

W naszym Ekonomiku nigdy nie brakowało wzajemnej życzliwości i zrozumienia, najważniejszy był zawsze drugi człowiek......uczeń, jego rodzic, kolega nauczyciel, ten kto potrzebował wsparcia czy tylko dobrego słowa. Pracowaliśmy z poczuciem przekazywania młodym ludziom prawdziwych wartości, tkwiąc w słusznym przekonaniu, że to właśnie szkoła jest tym miejscem, w którym powinien dokonywać się ten ważny proces. A owoce tej pracy zbieramy po latach, spotykając się z naszymi absolwentami, dorosłymi już ludźmi, doskonale radzącymi sobie w życiu, otwartymi , umiejącymi odnaleźć się w trudnej rzeczywistości otaczającego nas świata.

Tej niepowtarzalnej atmosfery Ekonomika po prostu nie sposób zapomnieć, daje ona jednak bardzo potrzebne w życiu poczucie wiary w ludzi. Siła tej atmosfery bierze się z całą pewnością stąd, że tworzą ją sami ludzie, wspaniali nauczyciele i wychowawcy tej szkoły w trosce o dobro ucznia, szkoły i szeroko pojmowanej edukacji.

Życzę więc wszystkim nauczycielom i pracownikom szkoły, aby szukając nowych, lepszych rozwiązań edukacyjnych pozostali wierni tradycjom tarnogórskiego Ekonomika i ponadczasowym wartościom przenoszonym w tej szkole z pokolenia na pokolenie.

 

Pani mgr Tatiana Konatkiewicz–Brol – nauczyciel historii, wiedzy o społeczeństwie, bibliotekarz

 

1 września 1977 roku podjęłam pracę w Zespole Szkół Ekonomicznych w Tarnowskich Górach. Była to moja pierwsza i, jak dotąd, jedyna praca zawodowa. Do szkoły przyjmowała mnie pani dyrektor Julia Nycz, która od pierwszej chwili w moich oczach była osobą bardzo kompetentną, doświadczoną w zawodzie, konkretną i rzeczową.

Decyzję o rozpoczęciu pracy w szkole podjęłam bardzo świadomie, choć nie bez emocji, pochodzę bowiem z rodziny nauczycielskiej i wiedziałam jakich starań wymaga ten zawód. Mimo odmiennych sugestii otoczenia, kilka lat wcześniej podjęłam studia nauczycielskie w zakresie historii, a później bibliotekoznawstwa. Moją pasją były książki, ludzie, historia, literatura i współczesny świat (jakże różny od dzisiejszego). W wyniku pewnego przypadku, po studiach wyjechałam z Poznania i przeniosłam się do miasta, które bardzo mi się spodobało.

W szkole zostałam życzliwie przyjęta, chociaż na początku nie wszystko wiedziałam i umiałam. Chciałam dorównać koleżankom i kolegom, i dlatego obserwowałam ich, słuchałam tego, o czym mówiło się w pokoju nauczycielskim. Wielu starszych stażem nauczycieli bardzo mi imponowało.

Chciałam też sprostać oczekiwaniom kolejnych dyrektorów, którzy zawsze byli wymagający w stosunku do swoich podwładnych. Podobała mi się atmosfera wzajemnej życzliwości, koleżeństwa, współpracy, i mogę powiedzieć, że w "Ekonomiku" praca zawsze miała wymiar zespołowy. Dlatego z zadowoleniem przekraczałam progi szkoły, gdzie witał nas pan woźny Gerard Dusza, który na zmianę z panią Marią Pejsakową, pilnował ładu i porządku, uważając nas wszystkich za swoją rodzinę, a szkołę za drugi dom. (Niejednokrotnie zdarzało się, że pani woźna przynosiła wieczornej zmianie ciepły posiłek - przepyszne ruskie pierogi, żurek itp. przysmaki).

Pracę rozpoczęłam w skromnej bibliotece, tak ciasnej, że miejsca starczało dla 5 - 6 czytelników, a reszta chętnych czekała w kolejce na korytarzu (dzisiejsza sala 16). Księgozbiór był natomiast spory, tematycznie związany z potrzebami szkoły - widać było pracę moich poprzedników. Starałam się przez lata wzbogacić zbiór ponieważ środków finansowych było sporo, ale półki księgarskie były puste, lub wypełnione wydawnictwami o małej wartości. Młodzież chętnie korzystała z książek i czasopism, gdyż epoka różnorodnych kanałów TV, komputerów i internetu była dopiero przed nimi.

Wokół biblioteki gromadziło się zawsze szerokie grono współpracowników, moich młodych przyjaciół, których do dziś przechowuję w pamięci. Bez tego zapału dziewcząt i chłopców nie zorganizowalibyśmy wielu akcji, imprez, wycieczek i wyjść, nie wykonalibyśmy wielu prac w bibliotece. Zawsze tam było gwarno, zwłaszcza w nowym pomieszczeniu na parterze budynku, więc starałam się, żeby czas spędzony w bibliotece był czasem pożytecznym.

Po pewnym czasie podjęłam również obowiązki dydaktyczne - historia, wiedza o społeczeństwie, ostatnio wiedza o kulturze.

Wszystkie formy mojej pracy łączyły się w jeden wątek - uzmysłowić młodzieży, że dzięki własnej pracy, pracy nad sobą, wysiłkowi, obowiązkowości i systematyczności, można żyć ciekawie, być oryginalną, twórczą i nietuzinkową osobą. Dlatego też pojawił się Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego (m.in. zapraszaliśmy absolwentów, którzy mieli oryginalne zainteresowania) czy późniejszy Klub Europejski, wyjazdy do Warszawy (od 1996 roku do dziś), uczestnictwo w życiu kulturalnym itp. Niejeden uczeń po raz pierwszy miał okazję uczestniczyć w ciekawym wydarzeniu, przebywać w ciekawym miejscu lub spotkać się z interesującą osobą. Po latach mogę z satysfakcją powiedzieć, że w wielu przypadkach moja praca nie poszła na marne. Mogę stanąć w dumnym szeregu wielu nauczycieli "Ekonomika", którzy oddali dzieciom swój czas, wysiłek, swoje emocje, wiedzę i miłość do ludzi, chociaż były i takie sytuacje, że trudno było pogodzić się z porażką. Bycie nauczycielem, to niełatwa rola - to nieustanne, codzienne "naprawianie świata". I gdyby przyszło mi raz jeszcze stanąć przed wyborem drogi życiowej, zastanawiałabym się długo, ale prawdopodobnie podjęłabym taką samą decyzję.

 

Kontakt

  • Absolwenci Ekonomika w Tarnowskich Górach
    Centrum Edukacji Ekonomiczno-Handlowej im. Karola Goduli, 42-600 Tarnowskie Góry, ul. Sobieskiego 5

  • (032) 285-29-28

Galeria zdjęć

Mapa